Od Koneser Zdrowia otrzymałam soje, i wierzcie mi lub nie, bladego pojęcia nie miałam co mam z tego zrobić :P
Leżało i czekało znalazłam kilka pomysłów, ale wszystkie łączyły się z tym, że trzeba ją namoczyć minimum 8 godzin ..... jak mam czekać 8 godzin, to mi się nie chce, bo jak na moczę to muszę zrobić - a ja wiem co będę robić za 8 godzin ?? :P Może akurat z pracy zadzwonią?? :P
Doczekało się! udało się weekend telefon wyłączyłam (dobra żartuje), ale na szczęście wykonanie wyszło w jeden dzień, rano namoczyłam, wieczorem zrobiłam. Miało czas się przegryźć przez noc, ale przynajmniej gotowe było :)
A co takiego zrobiłam?
Otóż: Soję po bretońsku :P
Mielić mi się nie chciało, a mogłam zrobić pasztet sojowy, a że leń jestem no to poszłam na łatwiznę :P
Dokupiłam kiełbaskę boczek wędzony. Pokroiłam, podsmażyłam, soja ugotowała się sama (godzinkę) potem wrzuciłam podsmażone towarzystwo do gara z wodą i soją doprawiłam, do smaku, dodałam przecier i tadam otrzymałam sojkę po bretońsku. Na koniec zagęściłam wodą z mąką.
Zapachem przypomina fasolkę, ale jak się okazało, mój misiu (ten większy)- fasolka tak , ale soja to już nie. (Jak to określił - ta soja przez chwile jest pycha, ale po jakimś czasie jest dziwna w smaku).
No i kombinuj obiad dla jednego domownika :P
My z młodym zjedliśmy ze smakiem, a duży wybrzydza ...pfff :p
No cóż, trudno się mówi.
Teraz jak bym soje miała, to zrobiła bym pasztet, bo bardzo mnie ciekawi smak takiego pasztetu z soi.
Jedno jest pewne po bretońsku to mogę zrobić, ale fasolkę bo całego gara nie wepchnę w młodego :P i w siebie :)
Najpiękniejsza może mi nie wyszła, ale to moje pierwsze danie po bretońsku, w życiu nawet fasolki nie robiłam i mimo zdania misa dużego uważam, że było dobre nie wyśmienite , ale po prostu dobre :)
A soję trzeba lubić :)
Uwielbiam fasolkę po bretońsku, ale wersji z soją jeszcze nie jadłam :)
OdpowiedzUsuńRoeniRównież nigdy nie jadłam takiego dania :). Lubię kotlety sojowe.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy kiedyś jadłam soję, ale chętnie bym spróbowała tą po bretońsku :D
OdpowiedzUsuńja lubię fasolkę tak zrobioną, soi jeszcze nie jadłam w takiej postaci :)
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze nigdy nie próbowałam soji :P
OdpowiedzUsuńUwielbiam fasolkę po bretońsku, ale soji nigdy w życiu nie jadłam
OdpowiedzUsuńZ soi nie wszystko smakuje, zwłaszcza pasztety sojowe. Nie przepadam tylko za gotowymi kotletami czy granulatami
OdpowiedzUsuńlubię soje więc jestem ciekawa jak smakuje te danie :)
OdpowiedzUsuńja soi nie lubię :[
OdpowiedzUsuńnie jadłam nigdy soi :)
OdpowiedzUsuńz chęcią bym spróbowała :D
OdpowiedzUsuńHej :) nominowałam Cię do Liebster Blog Award. Po szczegóły tej akcji zapraszam do mnie na bloga: http://bettysbb.blogspot.com/ . Jak już weźmiesz udział w tej zabawie to koniecznie daj mi znać! :) Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru.
OdpowiedzUsuńJa bym pewnie spróbowała zrobić pasztet. Ja lubię pieczywo z dodatkiem soi.
OdpowiedzUsuńnie robiłam jeszcze nic z tym produktem, ale spróbujecoś zgotowac;)
OdpowiedzUsuńFasolkę po bretońsku bardzo lubię, ale z soją nie jadłam jeszcze. Szczerze powiedziawszy też nie wiedziałabym co z nią zrobić. :D
OdpowiedzUsuńGratulacje za pierwszą udaną potrawę z soją. :)
Pozdrawiam.